Hej
Jakiś czas temu napisałam kawałek opowieści o Nadii. Dzisiaj przedstawiam następną część.
Część!
Nareszcie spotkałam Marinę. Jest bardzo ładna. Ma piękne miętowo-szmaragdowe oczy i rude, gęste włosy. Na nosie ma masę piegów. Widziałam ją przez chwilę. Akurat wyszła zawołać młodszego brata. Nazywa się Felix i jest bardzo podobny do siostry. Tylko że on ma brązowe oczy. Poznałam go gdy jego piłka wpadła za nasze ogrodzenie. Rozmawialiśmy i okazało się że ma 5 lat. Był miły, wesoły i rozgadany. Następnego dnia był poniedziałek i poszliśmy do szkoły. Kiedy usiadłam w szkolnei ławce ktoś zapukał do drzwi. To była Marita z mamą. Nasza pani i mama dziewczynki przez chwilę rozmawiały. Większość dzieci chichotała na widok nowej. Ja się tam nie zamierzałem śmiać. Trzeba być tolerancyjnym. Marita miała rude włosy, piegi, i białą cerę. Z wyglądu nietrzeba się śmiać. Po chwili kobiety przestały rozmawiać. Myślałam że nowa będzie miała się przedstawić jednak pani nawet nie pisneła o tym słówkiem. Tak minęła pierwsza lekcja. Nowa usiadła koło mnie. Strasznie się ucieszyłam. Na przerwie próbowałam z nią porozmawiać. Dziewczynka jednak tylko się czerwieniła.
-Wczoraj widziałam twojego brata. Jest bardzo miły.- zagadałam
-Yhm…- cichutko zgodziła się dziewczyna.
Tak mijały tygodnie. Rozmawiałam i rozmawiałam nic nie pomogło.Ona po prostu była strasznie nieśmiała.